Rekrutowaliśmy dwie osoby - jedną z technikum, drugą z liceum. Okazało się, że są w identycznym miejscu, co ja - czyli zaczynają renesans. Co za ulga. Nie tylko ja jestem w takim tyle. Według rozkładu nauczania powinnam kończyć barok. Pytanie brzmi: jeśli troje nauczycieli z różnych szkół jest w tym samym miejscu, to chyba jednak coś jest nie tak - w I klasie jest o jedną epokę za dużo. Moim zdaniem w ogóle niepotrzebnie tak szczegółowo omawia się wszystkie te okresy literackie. Dla pierwszoklasistów to kompletny hardcore - starożytność, średniowiecze, odrodzenie, barok, oświecenie - i wszystko w ciągu 9 miesięcy po podstawówce. To już w moich czasach, 30 lat temu było niepotrzebne. Ileż jednak można powtarzać, że lepiej, aby czytali współczesne powieści niż tak szczegółowo zapoznawali się ze średniowieczem? Uważam, że powinni znać "Antygonę" i "Bogurodzicę" + kontekst kulturowo-literacki. I tyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz