wtorek, 25 kwietnia 2023

Frazeologizm: dolewać oliwy do ognia

 Niechlujstwo językowe bardzo mnie razi. Rozpoczynam cykl, w którym przedstawiam zasłyszane błędy wraz z poprawnymi wersjami - o ile da się je stworzyć. 




Przeczytane na kozaczku, artykuł dotyczył Joanny Krupy. 

Poprawny frazeologizm brzmi: dolać/dolewać oliwy do ognia, czyli: pogarszać sytuację przez zaostrzanie konfliktu (Słownik frazeologiczny języka polskiego pod red. St. Skorupki). 

25 kwietnia 2023

Poranna rozmowa z moim synem. On nie umie się uczyć. Nie umie? W życiu go z książką nie widziałam przez 4 lata technikum. Teraz grunt mu się pali pod nogami i wariuje. Pytam go, co robił wczoraj w domu całe popołudnie? Oglądał seriale i grał. Kiedy go pytałam, odpowiadał, że wie co robi. Nie minęła doba i okazuje się, że nie wie. Do tego ma zamiar powiedzieć pani od niemieckiego, że nauczył się (cha cha) tylko wypowiedzi pisemnej, a kartkówkę napisze jutro. Mój syn zachowuje się jak M. On powie, on zadecyduje, a nauczyciel ma szaleć z radości. Ręce opadają. On zupełnie nie rozumie, że jego postawa jst roszczeniowa. No cóż, brak pokory to odwieczna cecha młodości...

poniedziałek, 24 kwietnia 2023

Rozmowa z rodzicem tzw. trudnego ucznia

Mama M. poprosiła mnie o telefon. To jest oczywiście możliwe tylko w społecznych i prywatnych liceach. Były dwa terminy konsultacji, rodzic nie znalazł czasu, o ile pamiętam, na jedno umówione spotkanie mama M. też nie dotarła. Teraz M. grozi jedynka. Nie oddał w tym roku szkolnym ani jednej pracy domowej, I semestr prześlizgnął się na "dopie", bo "to biedna, przestraszona młodzież, połowa w depresji, jeszcze coś sobie zrobią". Nie zna się też jeszcze uczniów, nikt ich przecież nie chce skrzywdzić. Teraz też nie chcę skrzywdzić M., ale chłopak nie robi nic. Siedzi na lekcjach i tyle. Czasem leży, czasem śpi. Nic nie notuje, siedzi nad pustą kartką, robi groźne miny, wydaje z sobie jakieś dźwięki. Były momenty, że myślałam, że coś mi zrobi. Uderzy, kopnie, opluje? 

Mama opowiadała mi, jaki to był wspaniały chłopiec w podstawówce, że nie wie co się stało, że to pewnie pokłosie rozwodu sprzed kilku lat itd. Ileż ja takich historii wysłuchałam. Niestety, nie zmienia to faktu, że M., jeśli nic nie będzie robił, to oceny same się nie poprawią. Ja rozumiem, że dojrzewanie, iluż ja już takich kozaków przeżyłam, jednego mam też w domu. Problem leży w tym, że mam całą klasę, oni patrzą, słuchają i zastanawiają się, dlaczego ciągnę za uszy takiego lesera, który uważa się za kogoś lepszego niż reszta, nie robi nic, na sprawdzianach siedzi i oddaje puste kartki. Rozmawiam z nim, umawiam się na  notatki, na poprawy - a on nie oddaje, nie przychodzi. Ileż można? W końcu koleś łaskawie odda mi skopiowaną z internetu kartę pracy i dostanie dopuszczający. Ja wiem, brzmi to bezdusznie, niezgodnie z dzisiejszymi standardami pedagogicznymi. No cóż, praktyka mi podpowiada, że czasami trzeba dostać w łeb, powtarzać klasę - są tacy, do których inaczej to nie dotrze, nic nie poradzę. 

Telefon był wywołany tym, że kilka dni temu M. podszedł do mnie i ni z gruszki ni z pietruszki zapytał, czy może poprawiać sprawdzian sprzed miesiąca. Powiedziałam, że nie. No to M. w domu oznajmił, że "pani  nie dała mu szansy". Czuje się usprawiedliwiony i nękany. Jeśli nie zda - całe życie będzie powtarzał, że "pani nie dała mu szansy". Brak odpowiedzialności. Kompletny. Pewnie liczy, że mama coś załatwi. I trudno się dziwić. Do tej pory załatwiała. 


piątek, 14 kwietnia 2023

Chronologia epok literackich a rzeczywistość

 Rekrutowaliśmy dwie osoby - jedną z technikum, drugą z liceum. Okazało się, że są w identycznym miejscu, co ja - czyli zaczynają renesans. Co za ulga. Nie tylko ja jestem w takim tyle. Według rozkładu nauczania powinnam kończyć barok. Pytanie brzmi: jeśli troje nauczycieli z różnych szkół jest w tym samym miejscu, to chyba jednak coś jest nie tak - w I klasie jest o jedną epokę za dużo. Moim zdaniem w ogóle niepotrzebnie tak szczegółowo omawia się wszystkie te okresy literackie. Dla pierwszoklasistów to kompletny hardcore - starożytność, średniowiecze, odrodzenie, barok, oświecenie - i wszystko w ciągu 9 miesięcy po podstawówce. To już w moich czasach, 30 lat temu było niepotrzebne. Ileż jednak można powtarzać, że lepiej, aby czytali współczesne powieści niż tak szczegółowo zapoznawali się ze średniowieczem? Uważam, że powinni znać "Antygonę" i "Bogurodzicę" + kontekst kulturowo-literacki. I tyle. 

sobota, 8 kwietnia 2023

8 kwietnia 2023

 Ciekawe, kto personalnie jest odpowiedzialny za wprowadzenie "Chmur" Arystofanesa do kanonu lektur szkolnych na poziomie rozszerzonym? Tak sobie myślę, że chodzi o bohatera - Sokratesa, ale to sprawa nieprzemyślana. Arystofanes ośmiesza Sokratesa i przedstawia jako sofistę, co jest nieprawdą. Język komedii jest potwornie wulgarny, na szczęście w wersji na Wolnych Lekturach został uładzony, jednak jeśli uczeń kupi najnowszy przekład - pani Olgi Śmiechowicz - to przeżyje wstrząs. Nadal ktoś w ministerstwie nie pojmuje, że w szkole są roczniki sześciolatków, i w pierwszej klasie liceum mają 15 lat. Uważam, że jeśli czytać "Chmury" to w trzeciej, czwartej liceum. Zasadniczo jednak chodzi mi o to, że tracimy kilka lekcji na niekonieczną lekturę. Lepszy były "Sejm kobiet" albo "Żołnierz samochwał" Plauta - wówczas można byłoby się odwołać do Papkina z "Zemsty". Młodzieży ułożyłoby się to w całość. A tak?